Życie z kredytem

     Od wielu tygodni, z pierwszych stron gazet, nie schodzi temat osób, które zaciągnęły kredyty mieszkaniowe we frankach. Czytamy w nich o problemach ludzi, jakie pojawiły się po uwolnieniu kursu szwajcarskiej waluty. Wzrost rat kredytu, jaki nastąpił zdaje się być gwoździem do trumny niejednego z kredytobiorców. Przytaczane wyliczenia kosztów życia, opłat i oczywiście rat do spłaty niejednokrotnie pokazują jak bezmyślną decyzję podejmowali ludzie zaciągając zobowiązania w celu zakupienia wymarzonego mieszkania.

     kredytNie oszukujmy się, zaciągnięcie kredytu w wysokości stu pięćdziesięciu czy dwustu tysięcy franków na 20-30 lat nie może być porównywane z zakupem telewizora czy pralki na raty zero procent. Niestety z przytaczanych historii wynika, że tak właśnie podchodzono do tych decyzji. Najważniejsze było dostać kredyt i kupić mieszkanie, bez względu na to, co będzie dalej. Nie ważne, że osoby biorące kredyt są młode, niemające unormowanej sytuacji finansowej i nie posiadają żadnych rezerw.  Nie istotne, że obecna sytuacja gospodarcza nie daje bezpieczeństwa a firma, w której pracują może w każdej chwili rozwiązać z nimi umowę o pracę. Ważne, że chcą wyrwać się z rodzinnego domu, chcą żyć na własny rachunek lub wyjechać i zacząć wszystko realizować po swojemu.

     Jak zatem pomóc osobom przygniecionym przez dwukrotnie wyższe raty? Sprawiedliwego rozwiązania nie ma. Jedni proszą, wręcz żądają interwencji państwa, inni kierują swoje żądania w stronę banków. Dlaczego? Dlaczego państwo ma dokładać do tych nieprzemyślanych kredytów? Dlaczego zwykły podatnik ma spłacać cudze zobowiązania? Ktoś powie, że wystarczą naciski na banki, aby te wyliczały raty na podstawie kursu franka z przed daty jego uwolnienia. Pomysł wydaje się dobry, ale i on odbije się na zwykłym podatniku. Banki nie oddadzą swoich zysków, aby ratować kredytobiorców. Ewentualne straty odbiją sobie na innych klientach, z których ściągną dodatkowe opłaty związane z prowadzeniem kont, wykonywaniem przelewów czy udzielaniem pożyczek. Jeśli nawet, banki tego nie zrobią to ich straty będą stratami  akcjonariuszy.