Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy? To pytania, jakie od wieków stawiają sobie ludzie na całym świecie. Na podobne pytania próbują odpowiedzieć ci wszyscy, którzy zajmują się tworzeniem własnego drzewa genealogicznego. W większości przypadków pierwsze dwa pokolenia wstecz nie są takie trudne do wyśledzenia. Dalsze poszukiwania prowadzą do archiwów państwowych, ksiąg metrykalnych w kościołach czy na cmentarze. Ci bardziej wytrwali odnawiają zerwane więzi rodzinne, wszystko po to, aby poznać daty urodzeń, ślubów i śmierci swoich przodków.
Podczas tych poszukiwań, nie sposób otrzeć się o fakty z życia dziadków. Porównując daty urodzeń poszczególnych małżonków można czasem trafić na duże różnice wieku. Sytuacja, w której kobieta jest starsza do mężczyzny też nie jest czymś wyjątkowym. Przyglądając się historii naszej rodziny, trafić możemy na wydarzenia, które napełniają nas dumą, radością czy zdumieniem. Zdarzają się jednak fakty, których istnienia się nie spodziewaliśmy lub które były skrzętnie ukrywane na przestrzeni lat.
Rzeczą naturalną jest to, że co dobre w naszej rodzinie jest przez wszystkich pielęgnowane a z czasem też ubarwiane. Nie sposób temu zaradzić gdyż te historie nierzadko przekazywane są jak w zabawie w głuchy telefon – zawsze ktoś coś doda od siebie. A co z ciemnymi kartami dziejów naszej rodziny? O nich staramy się nie mówić, a kiedy już ktoś coś chlapnie przy okazji spotkania rodzinnego, staramy się to wybielić, obrócić w żart, zbagatelizować a nawet przemilczeć. W takich sytuacjach część z nas odwraca głowę, tłumacząc sobie, że to były inne czasy, że nie warto rozdrapywać ran, po co to komu… Inni starają się dociekać i szukać prawdy, zadają niewygodne pytania, weryfikują zebrane informacje i coraz bardziej zadręczają siebie i innych.
Czy poznanie gorzkiej prawdy powstrzymuje ich od ciągłego zadawania pytań? Nie, pytania nadal padają. Dlaczego tak właśnie było, co kierowało dziadkami i dlaczego ich wybory były takie a nie inne. Rozpatrują wszystkie możliwości, szukają usprawiedliwienia. Tłumaczą to wszystko sytuacją w jakiej wtedy mogli znajdować się dziadkowie. Po prostu, tak po ludzku, starają się zrozumieć.
Co jest trudniejsze do zniesienia, czy brak wiedzy o tym, co się wydarzyło? Czy to, dlaczego się to wydarzyło? Badając dzieje naszej rodziny warto zawczasu zadać sobie powyższe pytania i zastanowić się czy aby nasza genealogiczna ciekawość nie jest pierwszym stopniem do piekła, którym może okazać się prawda.